Obserwatorzy

poniedziałek, 28 maja 2012

Letnio



Tak, tak, tak.. Wszyscy, co na studiach - sesja. Nic, tylko siedzą na fejsie i udają, że się uczą. U mnie co prawda do pierwszego egzaminu jeszcze trochę, ale biorąc pod uwagę mój "napięty grafik" (URSYNALIA w końcu!) - nie pouczę się nic. Już nawet powoli staram się przygotować psychicznie na kampanię wrześniową (czyt. sesję poprawkową). Przynajmniej będzie okazja do pochwalenia się domniemaną opalenizną na uczelni (ha ha). Zamiast się uczyć to ja o głupotach. Przy dobrych wiatrach - oprócz aktywności na blogu - zdążę jeszcze nadrobić zaległości w serialach, gruntownie posprzątać całe mieszkanie.. No przecież czymś trzeba zająć sobie czas. Wszystko - byleby się nie wyspać i się nie uczyć. Cała ja. Wiadomo bowiem, że moje lenistwo jest wprost proporcjonalne do ilości materiału do nauki.
Ostatnio zdałam sobie sprawę jak cholernie trudna jestem przy robieniu zdjęć. Współczuję każdemu, kto musi się ze mną użerać. Tu ucho wystaje, tam rzęsa krzywo rośnie.. Wybredzam, wybrzydzam. W efekcie najbardziej podobają mi się zdjęcia od tyłu. Ale to chyba już wiecie. Nie widać wtedy mojej twarzy, to najważniejsze, a moje włosy (które niekiedy wydają mi się być dłuższe niż historia Polski) chyba nawet nieźle się prezentują. A jako że jestem beznadziejna w podejmowaniu jakichkolwiek decyzji - nie mogąc wybrać trzech/czterech najlepszych ujęć z ostatnich dni - wstawiam dziś wszystkie, które się "nadają". Aż do znudzenia, ament!




 
(koszula - second hand, spódniczka - bershka, pasek - second hand, torebka - house)

piątek, 25 maja 2012

Nad ranem



Jest godzina 5:13. Jak widać, mam totalnie pokopany system godzinowy. Zazwyczaj jestem Nocnym Markiem.. Podkrążone oczy, przyjmowanie gości w pieleszach, zasypianie na wszystko co się da, spóźnianie się wszędzie, gdzie się da, bałagan w ciągu dnia by następnie o drugiej robić gruntowne porządki i tym samym dać upust nocnej aktywności? NORMA. Dla odmiany (a żeby było ciekawiej) wczoraj już o północy (sic!) zapadłam w sen zimowy. Jak niedźwiedź. Obudziłam się teraz, o 5. Cóż za przedziwna godzina - nikt online na fejsie? Skandal! Zero krzyków, pisków dzieciaków za oknem? Dziwne. Ale jak mi się to podoba! Od dziś wstaję z kurami, postanowione.





 (bluzka - H&M, spodenki - second hand, pasek - second hand, plecak - Call It Spring)

 W tym miejscu chciałabym uściskać serdecznie moją Panią Fotograf (Ada, całuję!). Jest świetna.

Btw1. Dworzec Warszawa Wschodnia - te odciśnięte na pasach (a następnie rozsiane po całym chodniku) małe stópki to moje, tak. Takie trochę exegi monumentum.
Btw2. Wczoraj w centrum zostałyśmy napadnięte wraz z Kasią Z. przez Wujka Samo Zło z kamerą. TV, sława? (O ja..)

czwartek, 17 maja 2012

Start


Moja współlokatorka Aga (zapewne usłyszycie o niej jeszcze nie raz!) zagnieździła w mojej głowie pewną myśl. Myśl na tyle natarczywą, że właśnie teraz wprowadzam ją w życie. Blog. Mój własny blog. Ubzdurałam sobie, że chcę mieć bloga o modzie. Z moim bliżej nieokreślonym zapałem szafiarskim, zamiłowaniem do fotografii i sztuki pod każdą postacią, uznałam, że nie może być inaczej jak w końcu zacząć to robić. Chociażby dla siebie. To nie jest mój pierwszy internetowy notatnik, więc niestety znając moje parcie do pisania (bezsensownego najczęściej), potrzebę ekshibicjonistycznego uzewnętrzniania swoich przeżyć - za chwilę będzie tu już mowa o wszystkim.
Wcześniej wspomniana już - Aga - siedzi teraz wraz z "Heńkiem" na korepetycjach z chemii (międzyludzkiej). Ja mam więc chwilę dla siebie, idealny moment by zacząć na nowo przygodę z blogowaniem. Zaczynamy.


W końcu, w końcu, w końcu! Przyszedł maj. Wreszcie nadszedł czas, kiedy mogę wyjąć z szafy moją ulubioną letnią sukienkę. Kupiłam ją rok temu na wyprzedaży w Tally Weijl, przechodziłam w niej całe ubiegłe wakacje. Gdyby to było możliwe pewnie najchętniej w ogóle bym jej z siebie nie zdejmowała. Jest tak wygodna, lekka, dziewczęca. Ideał. Niestety, pogoda i fakt, że ubrania trzeba prać (odkrycie na skalę Ameryki) na to nie pozwalają.


Do tego kamizelka samorobiona (kurtka kupiona w lumpeksie, odcięłam rękawy i posiepałam brzegi) - w efekcie wyglądam jak dziecko kwiat.
Nic, tylko biegać boso po trawie jak młodzież lat 60.
Make love not war? Mi tam pasuje!


Czas na dodatki. Jak zwykle zestaw tych samych pierścionków. Są ze mną zawsze, bez nich czuję się goło. Jeden większy na palcu wskazującym (Aga mówi, że osoby, które noszą pierścionek na tym palcu lubią rządzić – może coś w tym jest, he!), na środkowym – od mamy na osiemnaste urodziny. Ten pierwszy czasem się zmienia, ten drugi nie. Złoty, sentymentalny.
Torebka - od babci Krysi. Skąd Ty ją wytrzasnęłaś, babciu? Z Zakopanego? Z bazarku? Z odpustu? Nie mam pojęcia, ale służy mi świetnie, dzięki!:)


To właśnie ja. Dziewczyna, która robi sobie przedziałek kluczem do drzwi zamiast grzebieniem.

PS: Zdjęcia numer dwa, trzy, cztery, pięć wykonał Sławek Jędrzejewski. Były one robione bardzo dawno temu, jednakże miłość do sukienki – ta sama.
Pozostałe – Adrianna Panek. Moja Ada (dzięki Ci za wszystko). Aby zobaczyć więcej jej prac odsyłam Was tu.


(sukienka - Tally Weijl, kamizelka - sh, buty - no name)